poniedziałek, 6 stycznia 2014

6 stycznia

Przepraszam Was z całego serca, ale zgubiłam gdzieś mój "pamiętnik", w którym zapisałam przemyślenia, którymi miałam zamiar sie z Wami podzielić na początku Nowego Roku. Teraz nie jestem w stanie opisać moich uczuć z tamtego okresu czasu, a nie chciałabym pisać Wam czegokolwiek, bo nie miałoby to najmniejszego sensu. Szukałam zeszytu jak szalona, przewróciłam cały pokój do góry nogami i nie znalazłam. Byłam pewna, że jest na łóżku, ale nie ma go tam. Byłam przerażona, nie chciałabym, żeby ktokolwiek kogo znam to przeczytał, a zwłaszcza starszy brat. 
Ale wracając do tego, co chciałam Wam dziś powiedzieć.
Jestem zakochana... ale to nie jest taka miłość jaką sobie wyobrażacie. Jestem zakochana w filmie "3 metry nad niebem" i sagą "Zmierzch". Może Wam się to wydawać dziwne, że komuś może się tak bardzo spodobać film, że mówi iż go kocha. Pierwszy oglądałam raz przez cały dzień i całą noc po kilka razy, bezprzerwy, niestety, musiałam wyłączyć szybko laptop, bo o 6:00 moja mama wstawała do pracy, ale przeczekałam te pół godzinki i ponownie włączyłam film, nie dało sie mnie w tamte dni odciągnać od laptopa. Film był cudowny, ja po prostu nie mogłam uwierzyć, że taka piękna miłość istnieje, no coż, może i istnieje, może nie, ale gdy uruchomiłam film nie sprawdzałam czy jest oparty na faktach, czy nie. Jednak nie, to przykre, ale również przyjemne, bo oznacza, że to może stać się moją historią. Jest to odrobinę nierealne, począwszy od tego, że mam 13 lat i mieszkam na drugim piętrze w mieście, gdzie od momentu ukończenia szkoły nie utrzymuję już z nikim kontaktu, ani nikogo nowego nie poznaję. Bardzo Wam polecam ten film, jedynym jego minusem jest nieszcześliwe zakończenie. Nie mogłam w to uwierzyć-popłakałam się, ale nie będę Wam opowiadać filmu, bo jeszcze Wam się znudzi, początek nie jest ciekawy, ale tak bywa z wiekszością filmów i ksiażek, a właśnie, "3 metry nad niebem" to również książka, którą zamierzam dopiero kupić, więc o niej nie opowiem, bo nie znam treści. Film był cudowny, świadczy o tym to, że w ciągu kilku dni widziałam go 27 razy i nadal nie mam zamiaru się odciągać.
A teraz kilka słów o sadze "Zmierzch". Muszę Wam powiedzieć, że wcześniej bardzo, ale to bardzo chciałam przeczytać wszystkie ksiażki i obejrzeć wszystkie filmy w wersju polskiej, ale niestety, przez długi czas nie mogłam znaleźć tych filmów w internecie, ale niedawno się udało, również oglądałam go wiele razy, ale tego już nie liczyłam. Uwielbiam historię Belli Swan i Edwara Callen'a. Mimo, że nie jest realistyczna, to bardzo mi sie podobał sposób w jaki Edward traktował ukochaną, chciał chronić ja za wszelką cenę. Niestety nie można tego powiedzieć o wszystkich fragmentach serii. Nie będę Wam opowiadała o czym jest "Zmierzch", bo na pewno o tym wiecie, ale ja wcześniej nie podchodziłam do sprawy poważnie. W tym wypadku również dopiero zamierzam kupić książki, ale nie nastąpi to zbyt szybko, bo mam do skończenia jeszcze serię o Ani Shirley. Obecnie jestem w połowie drugiego tomu. Zachęcam Was do czytania ksiażek i ogladania filmów. Kocham je <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz